sobota, 5 października 2013

Wielgachne podsumowanie~

Ilość przeczytanych książek: 

- SIERPIEŃ: 7
Jutro: Kiedy zaczęła się wojna (Marsden John)
Festiwal strachu (Masterton Graham)
W imię miłości (The Pact) (Picoult Jodi)
7 razy dziś (Oliver Lauren)
Rook (Masterton Graham)
Bez skazy (Shepard Sara)
Córka dymu i kości (Taylor Laini)

- WRZESIEŃ: 12
Śniadanie u Tiffany'ego (Capote Truman)
W pierścieniu ognia (Collins Suzanne)
Stephen King na wielkim ekranie (King Stephen)
Delirium (Oliver Lauren)
Miasto popiołów (Clare Cassandra)
I wciąż ją kocham (Sparks Nicholas)
Akademia wampirów (Mead Richelle)
Wszystkie boże dzieci tańczą (Murakami Haruki)
Blask (Adornetto Alexandra)
Przywoływacz Dusz (Martin Gail Z.)
Królowa lata (Marr Melissa)
Marley i ja: Życie, miłość i najgorszy pies świata (Grogan John)


Najlepsza pozycja:
"Córka dymu i kości" Taylor Laini oraz "Przywoływacz Dusz" Gail Z. Martin.

Największe rozczarowanie:
"Festiwal strachu" Grahama Mastertona. Zdecydowanie spodziewałam się czegoś lepszego. 
"Królowa lata" Melissy Marr. Całkowite nieporozumienie.


Ilość opublikowanych recenzji: 0
Niestety, nie miałam możliwości, żeby cokolwiek napisać, ale będę się starała nadrabiać braki.

Informacje dodatkowe:
Nie spodziewałam się, że przeczytam na wyjeździe aż tyle książek. Jednak długie podróże pociągami i okropne problemy ze snem (które nasilały się im bliżej było do powrotu do domu) zrobiły swoje! Jest to też wielka zasługa czytnika - teraz już nigdzie się bez niego nie będę ruszać! Gdy sobie pomyślę, że miałabym dźwigać tyle książek gdziekolwiek... Nie, zdecydowanie uwielbiam mój czytnik. Dziewiętnaście książek w dwa miesiące. Huhuhu. Ciężko będzie mi teraz pobić ten rekord. 

Co w październiku?
Październik i powrót na uczelnię. Zapewne nie będę miała aż tyle czasu na czytanie co w poprzednich miesiącach. Chociaż kto wie, w sumie takiego września też się nie spodziewałam. Chociaż z drugiej strony mam też ogromne braki serialowe (a przecież lada chwila pojawią się nowe - w tym mój wyczekiwany Dracula <3). Na pewno chcę przebrnąć w końcu przez drugi tom trylogii "Millenium" Stiega Larssona. Planuję też dokończyć "Serca Atlantydów" Stephena Kinga. Dobrze byłoby też pożegnać się z Katniss i raz na zawsze zamknąć "Kosogłosa". Ogólnie - miesiąc pod znakiem kończenia zaczętych książek. Co potem? Może jakaś Jodi Picoult? Czaję się też od dłuższego czasu na "Papierowe miasta", które już od ładnych paru miesięcy czekają na półce, aż po nie sięgnę. 
Chcę też zamieścić chociaż kilka recenzji z książek, które pochłonęłam w wakacje. 
Jestem na etapie wyszukiwania jakichś ciekawych wyzwań czytelniczych. Jeśli ktoś zna coś godnego polecenia to proszę dać znać ^^

czwartek, 1 sierpnia 2013

Dziewiętnaście minut - Jodi Picoult


Tytuł: Dziewiętnaście minut
Tytuł oryginału: Nineteen Minutes
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: Styczeń 2009
Liczba stron: 688
Ocena: 9/10



Siedemnastoletni Peter Houghton przez lata był obiektem szykan rówieśników. Porzuciła go nawet najlepsza przyjaciółka, Josie Cormier, na rzecz grupy najpopularniejszych dzieciaków w szkole, które należały do najzagorzalszych prześladowców Petera. W końcu dochodzi do przesilenia - jeden szczególny akt okrucieństwa popycha Petera do czynu, który zmieni życie wielu mieszkańców jego rodzinnego miasteczka. Dziewiętnaście minut zemsty Petera wpłynie znacząco na życie - także zawodowe - sędzi Alex Cormier, której córka, Josie, znalazła się w samym centrum dramatycznych wydarzeń; natomiast Lacy i Lewis Houghton, rodzice nastolatka, niemal dosłownie znajdą się w kręgu piekła.(opis z merlin.pl)




"W dziewiętnaście minut można skosić frontowy trawnik, ufarbować włosy, obejrzeć tercję meczu hokejowego. Dziewiętnaście minut wystarczy, żeby zaplombować ząb, upiec ciastka, poskładać pranie pięcioosobowej rodziny.
Lub też: jak to zrobił Peter Houghton, w dziewiętnaście minut można doprowadzić do zagłady istniejący dotychczas świat."

Małe miasteczko, w której wszyscy wszystkich znają. Dzieciaki w tym samym gronie kontynuują naukę w kolejnych placówkach szkolnych. Wspólne przedszkole, wspólna podstawówka i tak dalej. Gdy raz przechlapiesz sobie u rówieśników, masz dwa wyjścia z sytuacji: albo trochę ci podokuczają i szybko zapomną, znajdując sobie kolejny obiekt szykan, albo będziesz miał z nimi na pieńku już zawsze.

Z tym drugim przypadkiem spotyka się Peter Houghton. Od pierwszego dnia szkoły jest prześladowany i poniewierany przez "kolegów". Początkowo niewinne żarty (wyrzucenie z autobusu jego wymarzonego pudełka na drugie śniadania z Supermanem) stopniowo przeradzają się w coraz to dotkliwsze zaczepki. Pobicia, spychanie ze schodów i ubliżania są na porządku dziennym. Pod koniec liceum zdarzyło się jednak coś, co z powodzeniem możemy nazwać momentem kulminacyjnym całej historii. Coś, co pchnęło Petera do popełnienia potwornej zbrodni w której zginęło lub ucierpiało mnóstwo osób. 

Czym wyróżnia się Peter, że to właśnie on był tak usilnie napiętnowany przez rówieśników? Niczym szczególnym. Nie był niepełnosprawny, nie miał wady wymowy, nie odbiegał od innych tak naprawdę w niczym. Owszem, może był trochę słabszy fizycznie, ale nic poza tym. Wydaje mi się, że zgubiła go jego wrażliwość i delikatność. No, ale niewątpliwie często było tak, że sam się podkładał swoim oprawcom i sam stwarzał sytuacje, przez które potem musiał cierpieć.

Miał starszego brata do którego przez całe życie był porównywany i z którym w niczym nie mógł się równać. Nie mógł też liczyć na jego pomoc w szkole, gdyż on też mu dokuczał. Rodzice Petera właściwie nie zwracali na niego uwagi, nie ingerowali w jego życie, nie poświęcali mu dostatecznie dużo uwagi. Swoje problemy napiętnowany chłopiec starał się rozwiązywać samodzielnie, a napięcie wyładowywał tworząc coraz to nowsze gry komputerowe, w których głównym zadaniem gracza było zniszczenie szkolnych gwiazd, mięśniaków i tym podobnych osobników.

Josie była pierwszą i jedyną przyjaciółką Petera. Początkowo spędzali ze sobą każdą chwilę, później jednak z biegiem czasu dziewczynie zaczęło zależeć na popularności. Zapragnęła życia w blasku szkolnych fleszy i dlatego porzuciła Petera. Jej matka, szanowana pani sędzia, nie poświęca jej za wiele czasu skupiając się na karierze. Po szkolnym armagedonie sytuacja stopniowo się zmienia, ale kobieta nie potrafi sprostać zadaniom matki. 

Jodi Picoult po raz kolejny porusza w swojej książce trudny temat. Tym razem mamy do czynienia z przemocą w szkole. Mamy tu piękny przykład na to, jak placówki edukacyjne nie potrafią poradzić sobie z tym jakże popularnym problemem. Najprościej przecież udać, że nic się nie widzi, ewentualnie wysłać na dywanik delikwenta na dywanik do dyrektora bądź zrobić pogadankę przed całą klasą w stylu "proszę nie dokuczać Peterowi...", która skutkuje jedynie jeszcze większymi kłopotami i jeszcze dotkliwszymi zaczepkami. Zostawiony samopas, nie mogący liczyć na niczyją pomoc chłopak w końcu postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i sięga po broń. Ja wiem, to tylko fikcja literacka, ale wcale nie jest mi trudno wyobrazić sobie taką sytuację w rzeczywistości. Sama chodziłam przecież do szkoły i byłam świadkiem, gdy pewna grupa gnębiła tego czy innego ucznia z jakiegoś tam sobie tylko znanego powodu. Młodzież jest podła i okrutna. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dla odrobiny sławy i uznania w oczach rówieśników nastolatek jest w stanie zrobić wiele nie licząc się z konsekwencjami.

W tym przypadku ciężko jest jednoznacznie wskazać, kto tak naprawdę zawinił. Na pewno nie jest to jedna czy dwie osoby. Odpowiedzialność za strzelaninę w szkole ponoszą po części wszyscy. Peter, bo sięgnął po broń i dokonał masakry, podczas gdy mógł znaleźć inne wyjście z sytuacji, na pewno nie tak drastyczne. Jego rodzice, bo nie poświęcili mu wymaganej uwagi i nie dostrzegali problemu. Nauczyciele w szkole, bo nie zareagowali. Szkolni koledzy, bo na każdym kroku dokuczali i szykanowali Petera. Josie, bo opuściła przyjaciela, kiedy ten najbardziej jej potrzebował.

Zdecydowanie polecam tę książkę wszystkim, którzy mają bądź mieli kiedykolwiek do czynienia z przemocą w szkole bądź byli ofiarami szykan ze strony rówieśników (lub sami kogoś prześladowali). Ponadto, moim zdaniem dobrze by było, gdyby ta konkretna pozycja znalazła się w spisie lektur dla przyszłych nauczycieli czy w czymś takim. 

"Dziewiętnaście minut" jest póki co moją ulubioną książką Jodi Picoult. Ze wszystkich jej powieści, które do tej pory miałam przyjemność przeczytać, ta zrobiła na mnie największe wrażenie, a historia w niej opisana dosłownie wbiła mnie w fotel. 

Najsmutniejsze w całej powieści jest to, że tej katastrofie można było zapobiec. Wystarczyło tylko w odpowiednim momencie zareagować, otworzyć oczy. Dostrzec, że dzieje się coś złego. 

Podsumowanie lipca

Ilość przeczytanych książek: 10 
Igrzyska Śmierci - Suzanne Collins
Błękit Szafiru - Kerstin Gier
Klątwa Tygrysa - Colleen Houck
Geniusz - Graham Masterton
Krucha jak lód - Jodi Picoult
Czarna bezgwiezdna noc - Stephen King
Dziewiętnaście minut - Jodi Picoult
Kwiaty na poddaszu - Virginia Cleo Andrews
Pretty Little Liars. Kłamczuchy - Sara Shepard
Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz - Lisa See

Ilość stron: 4292
średnio 138 stron dziennie, więc nie jest źle ^^

Najlepsza pozycja: 
Geniusz - Graham Masterton
Dziewiętnaście minut - Jodi Picoult

Największe rozczarowanie:
Kwiaty na poddaszu - Virginia Cleo Andrews
Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz - Lisa See

Ilość opublikowanych recenzji: 5

Informacje dodatkowe:
Liczba recenzji pozostawia wiele do życzenia, niestety. Powodem jest mój ograniczony internet, którego przez dość długi czas nie miałam (z własnej głupoty).

Co w sierpniu?
Mam nadzieję, że odzyskałam internet już na dobre i jakoś na początku sierpnia postaram się nadgonić z recenzjami, ale na 100% niczego nie obiecuję, bo różnie z tym dotrzymywaniem słowa bywa. Niestety, 12 sierpnia wyjeżdżam (bez laptopa, ale za to z kindelkiem :D) do Japonii i wracam dopiero 29 września, więc w tym czasie raczej żadne nowe posty się nie pojawią. Ale za to po powrocie możecie się spodziewać mnóstwa recenzji, bo sądzę, że w czasie długich podróży pociągami wzdłuż i wszerz Kraju Kwitnącej Wiśni zdążę przeczytać duuuużo książek.

wtorek, 23 lipca 2013

Krucha jak lód - Jodi Picoult



Tytuł: Krucha jak lód
Tytuł oryginału: Handle with Care
Autor: Jodi Picoult
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: maj 2010
Liczba stron: 616
Ocena: 7/10





Niezapomniana opowieść o tym, jak kruche jest życie oraz do czego może posunąć się człowiek, kiedy chce je chronić.

Rodzice oczekujący narodzin dziecka mają tylko jedno życzenie: żeby było zdrowe. Nie musi być idealne. Charlotte i Sean O'Keefe - małżeństwo z kilkuletnim stażem - także wybraliby zdrowie dla swojego dziecka. Niestety, kiedy na świat przychodzi ich młodsza córka Willow, okazuje się, że cierpi na rzadką chorobę genetyczną objawiającą się niezwykłą łamliwością kości. Ich życie staje się pasmem bezsennych nocy, rosnących długów, współczujących spojrzeń innych rodziców i, co może najgorsze, nieustannego rozpamiętywania: co by było gdyby? Gdyby o chorobie Willow było wiadomo odpowiednio wcześnie? Gdyby urodziła się zdrowa?

Ciążę Charlotte prowadziła jej najlepsza przyjaciółka - Piper. Po jednym z niewinnych upadków Willow, który kończy się złamaniem obu kości udowych, Charlotte i Sean szukają pomocy u prawnika. Ten doradza im wytoczenie Piper procesu o błąd w sztuce lekarskiej... Wygranie sprawy gwarantowałoby rodzinie odszkodowanie, a co za tym idzie, lepszą opiekę nad córką. Jest tylko jedno ale - matka musi przyznać, że usunęłaby ciążę, gdyby wiedziała o chorobie córki. Czy zdecyduje się na taki krok? Jak wiele poświęci z miłości do dziecka?

Głęboko poruszająca powieść Jodi Picoult ukazuje rodzinę żyjącą z nieprawdopodobnym ciężarem, walkę o utrzymanie rodzinnych więzi oraz potężną siłę miłości.


Przepełniona bólem i cierpieniem opowieść. O dziecku, które może złamać sobie kość (i to z przemieszczeniem) w tak naprawdę każdej sytuacji i które spędziło mnóstwo czasu w gipsie typu żabka. O matce, która za cenę ogromnego odszkodowania jest w stanie pozwać do sądu najlepszą (i jedyną) przyjaciółkę, poświęcić małżeństwo i kłamać (choć nie do końca można nazwać to kłamstwem) przed sądem, twierdząc, że gdyby od początku wiedziała, że urodzi chore dziecko, poddałaby się aborcji. O ojcu, który nie może pogodzić się z decyzją żony i do którego dopiero zaczyna docierać fakt, jak wiele stracił spędzając całe dnie w pracy, a nie przy córkach. O nastolatce, która usilnie próbuje zwrócić na siebie uwagę kogokolwiek, która potrzebuje pomocy i wsparcia, która nie chce już dłużej być niewidzialna. O położnej, która za sprawą najlepszej przyjaciółki straciła zapał do pracy i szuka pocieszenia w pracach remontowych.

Mogłabym tak pisać w nieskończoność. Ta książka jest tak wielowątkowa, momentami strasznie trudna i skłaniająca do postawienia sobie wielu kłopotliwych pytań. Co zrobiłabyś, gdybyś będąc w ciąży dowiedziała się, że urodzisz dziecko chorujące na nieuleczalną chorobę, która uniemożliwi mu normalne funkcjonowanie? Czy poddałabyś się aborcji tylko dlatego, że dziecko nie spełnia jakichś twoich wymagań? Czy miałabyś serce przed sądem i własnym dzieckiem zeznać, że gdybyś wiedziała o jego chorobie, zdecydowałabyś się na usunięcie ciąży? 


"Rodzina nigdy nie jest taka, jakiej pragniemy. Wszyscy marzymy o tym, co niemożliwe: idealnym dziecku, kochającym mężu, o matce, która kiedyś nie chciała nas zatrzymać. Żyjemy w dużych domkach dla lalek, kompletnie nieświadomi tego, że w każdej chwili może pojawić się wielka dłoń i zmienić wszystko, co nas otacza, wszystko, do czego jesteśmy tak przywiązani."


Charlotte. Matka i męczennica. Zdecydowanie znajduje się w czołówce moich najbardziej znienawidzonych postaci. Chciała (rzekomo) dobrze, wyszło inaczej. Nie potrafiła postawić się w sytuacji córki, wydawało jej się, że jest za mała by cokolwiek z tego wszystkiego zrozumieć. Wmawiała jej, że to, co będzie zeznawać w sądzie jest po prostu kłamstwem, dzięki któremu zdobędą fundusze na dalsze leczenie dziewczynki. Tyle, że to nie było kłamstwo, a najszczersza prawda, do której nie potrafiła się przyznać. Nie liczyła się z uczuciami męża, przyjaciółki, własnych dzieci. Teoretycznie działała w dobrej wierze, ale nie przyjmowała do wiadomości, że ktoś może mieć inne zdanie niż ona. I to ją w moich oczach zgubiło.

Sean. Facet ideał. Owszem, zaharowywał się na śmierć, a przez to wiele stracił w oczach córek. Jednak on, w przeciwieństwie do żony naprawdę się o nie troszczył. Obchodziło go to, co one czują, co je bawi, a co smuci. Chciał być ich najlepszym przyjacielem.

Amelia. Starsza siostra Willow. Przez chorobę siostry cierpi także ona. Nie może w pełni cieszyć się życiem tak jak jej rówieśnicy, nie może nigdzie wyjeżdżać, ponieważ przez wszystkie wydatki na Willow, jej rodzina nie ma pieniędzy na wszelkie inne zachcianki. Ma wrażenie, że rodzice jej nie dostrzegają i popada w bulimię. 

Willow. Od urodzenia choruje na niezwykle ciężką łamliwość kości. Jeszcze przed narodzinami miała kilka złamań. Mimo wszystko, dziewczynka nie użala się nad sobą i czerpie z życia pełnymi garściami. Zna całe mnóstwo ciekawostek, którymi sypie jak z rękawa. Zdaje się, że mimo że jest najmłodsza, to właśnie ona rozumie z całej tej sytuacji najwięcej.


"Kiedy chronisz ukochaną osobę przed cierpieniem - zarówno gdy już cierpi, jak i kiedy dopiero ma cierpieć - to jak to nazwać: morderstwem czy miłosierdziem?"

W tej historii praktycznie wszystko jest nie tak. Nie ma tu ani grama z tego, co w naszym mniemaniu może uchodzić za typowy przykład "normalnej rodziny". Najsmutniejsze w tym wszystkim było to, że problem u Amelii nie został zauważony przez rodziców, a przez kogoś zupełnie obcego, spoza rodziny. Kogoś, kto właściwie nie musiał się wtrącać i kogo nie powinno interesować, co dzieje się w tej czy innej rodzinie.

"Każdy człowiek chce być kochanym. To pragnienie popycha nas do najgorszego."


Uwielbiam Jodi Picoult. Co prawda dużo czasu zajmuje mi doczytanie jej książek do końca, ponieważ kosztuje mnie to wiele emocji, ale gdy już zamykam na dobre którąś z jej historii, mam w głowie i sercu totalną pustkę. Tak samo było tym razem. Po przeczytaniu ostatniego zdania dosłownie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Po pierwsze - nie takiego zakończenia się spodziewałam. Po drugie - musiałam dać upust emocjom, które kumulowały się we mnie przez ponad 600 stron. Nieczęsto zdarza mi się trafić na takiego autora, który jest w stanie aż tak mnie poruszyć. 

środa, 17 lipca 2013

Geniusz - Graham Masterton


Tytuł: Geniusz
Tytuł oryginału: Genius
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2012
Liczba stron: 428
Ocena: 9/10



W 1942 roku grupa Japończyków dokonuje zuchwałego porwania pewnego naukowca. Wydarzenie to odbije się echem ponad pół wieku później, kiedy to młody, spokojny, niedoszły muzyk Micky Frasier dokona heroicznego czynu i uratuje napadniętego przez dwóch zbirów doktora od niechybnej śmierci. Ocalony mężczyzna jest kimś wyjątkowym, geniuszem w każdej dziedzinie, a spotkanie z nim całkowicie odmieni przeciętne dotąd życie Frasiera. Doktor jest wynalazcą metody znacznie poprawiającej funkcjonowanie ludzkiego mózgu i w ramach podziękowania postanawia podzielić się głęboko skrywanym mrocznym sekretem ze swoim wybawcą. Poznawszy go Micky wplącze się w przerażającą aferę zagrażającą życiu jego samego i najbliższych mu osób.  Geniusz to powieść o marzeniach i cenie, jaką trzeba zapłacić za ich spełnienie.


Kto z nas nie wyobrażał sobie lepszego życia? Kto z nas nie chciałby być mądrzejszy, bogatszy, lepszy? Czy mając możliwość zakosztowania innego życia, czy gdybyście mogli wiedzieć rzeczy, o których nawet wam się nie śniło, skorzystalibyście z okazji? W takiej sytuacji został postawiony Micky Frasier, zupełnie zwyczajny mężczyzna, który marzy o wielkiej karierze gwiazdy rocka, a w rzeczywistości pracujący na zmywaku we włoskiej knajpie.

Jego życie wywraca się do góry nogami, gdy stał się świadkiem dziwnego wydarzenia. Zobaczył jak dwóch potężnych mężczyzn usiłuje porwać jakiegoś staruszka. Oczywiście dobroduszny Micky nie był w stanie przejść obojętnie widząc ludzką krzywdę, więc rzucił się na pomoc starszemu panu. I to ściągnęło na niego całe mnóstwo problemów. 

To nie tak, że Micky nie miał innego wyjścia. Miał wybór. Nie musiał brać środka, który otrzymał od doktora, a jednak zrobił to. Ludzka ciekawość i chęć bycia lepszym zwyciężyła. Czy mu się to opłacało? Nie sądzę. Jego decyzja pochłonęła wiele ludzkich żyć, na jego bliskich spadły same kłopoty, a on sam został wplątany w akcję uruchomienia dziwnych maszyn. 

Kim są ludzie, którzy tak zawzięcie ścigają doktora? Co będzie musiał zrobić Micky? Czy wszystko skończy się szczęśliwie?  

"Geniusz" to pierwsza książka Mastertona, którą przeczytałam. Wcześniej dużo słyszałam o tym pisarzu, ale byłam tak zakochana w Stephenie Kingu, że nie dopuszczałam do siebie możliwości, że ktoś może dorównywać mu w powieściach grozy. A teraz strasznie żałuję, że tyle zwlekałam z poznaniem twórczości Grahama Mastertona. 

Strasznie podobała mi się postać Mickiego i ogólnie sytuacja, z jaką przyszło mu się zmierzyć. Początkowo trochę gubiłam się w fabule, ze względu na mnogość postaci - nie mogłam się zorientować kto jest dobry a kto zły, która organizacja odpowiada za co - ale potem, gdy już wszystko zaczęłam rozumieć, doszłam do wniosku, że to był celowy zabieg Mastertona. Mimo dość dużej objętości, książkę czytało mi się niezwykle dobrze. Dwa dni i koniec. Nie było słabszych momentów, akcja w żadnym wypadku się nie ciągnęła, obeszło się bez niepotrzebnych zapychaczy w fabule. 

Jestem bardzo ciekawa, czy inne twory Grahama Mastertona utrzymują podobny poziom, czy akurat trafiła mi się jedna z lepszych jego powieści. Na pewno w niedługim czasie przeczytam jeszcze jakąś jego książkę, pytanie tylko brzmi: którą? Wiem, że napisał ich dość pokaźną liczbę i aż nie wiem, za co się zabrać w pierwszej kolejności. 

Ktoś z was coś czytał? Możecie mi coś polecić?

piątek, 12 lipca 2013

Klątwa Tygrysa - Colleen Houck


Tytuł: Klątwa Tygrysa
Tytuł oryginału: Tiger's Curse
Tom: #1
Autor: Colleen Houck
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2012
Liczba stron: 360
Ocena: 8/10







Były już wampiry, wilkołaki, zombie... Teraz pora na tygrysy! Tak, na tygrysy. Takie wielkie dzikie koty w paski. 

Kelsey właśnie zaczęły się wakacje. Chcąc dorobić sobie do studiów postanowiła znaleźć sobie pracę. I gdzie trafiła? Do cyrku! Tam właśnie zaczęła się jej przygoda z niezwykłym białym tygrysem, Dhirenem. Co było w nim takiego niezwykłego? Nie wykazywał ni grama agresji, robił to czego się od niego wymagało i wydawało się, że rozumie totalnie wszystko, co się do niego mówi. Dziewczynę tak zauroczył ten piękny kot, że któregoś dnia zrobiła coś, czego nikt przy zdrowych zmysłach nigdy w życiu by nie zrobił. Wsadziła rękę między pręty klatki i pogłaskała go! I tutaj kolejne zaskoczenie, bo przecież każdy normalny tygrys zapewne skorzystałby z okazji i rozszarpał ten kawał mięcha na strzępy. Ale nie nasz poczciwy Dhiren, który... zaczął lizać rękę Kelsey.

Niesamowita więź między nastolatką a tygrysem bardzo szybko się pogłębiała, aż pewnego dnia w cyrku pojawił się tajemniczy pan Kadam. Zaproponował dziewczynie podróż do Indii w towarzystwie jego i tygrysa, gdzie zwierzę miało trafić do rezerwatu. Oczywiście książka nie miałaby sensu, gdyby Kels odmówiła. I w ten oto sposób trafiamy do malowniczych Indii, gdzie Kels zdana jest jedynie na siebie (no i tygrysa). Okazuje się bowiem, że wcale nie jedzie do żadnego rezerwatu, a ona sama zostaje porzucona w samym środku dżungli. 

W miarę gdy poznajemy historię, poznajemy historię Rena i jego brata, Kishana. Obaj bracia zostali za sprawą klątwy zamienieni w tygrysy, a zadaniem Kelsey jest jej cofnięcie, gdyż jak się okazuje, tylko ona jest w stanie to zrobić. 

Długo zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki. Z jednej strony niesamowicie mnie do niej ciągnęło, z drugiej jednak trochę się obawiałam, że piękna okładka może robić za taki kamuflaż i w środku czeka mnie jedno wielkie rozczarowanie. Przeczytałam strasznie dużo recenzji na temat tej serii i w znacznej większości komentarze były pozytywne. I chyba to przesądziło. 

Kelsey to zwykła nastolatka, która nie do końca rozumie, co siedzi w jej głowie (i sercu). Niby zdawała sobie sprawę z uczucia, jakim darzy Dhirena-nie-tygrysa, ale sama sobie próbowała zaprzeczyć. Rozumiem, bała się odrzucenia i tego, że chłopak sprawi jej jedynie ból. Ot, takie rozterki małolaty. Tak czy inaczej, skończyła z chwilowo złamanym sercem.

Ogólnie rzecz biorąc, poza działającym na nerwy zachowaniem Kelsey, książka zdecydowanie na plus. Bardzo szybko i lekko się ją czytało - zapewne dzięki narracji pierwszoosobowej. Dodatkowym atutem jest umiejscowienie akcji - Indie.

Cieszę się, że Kelsey nie rozwiązała całej klątwy już w pierwszej części sagi. Na pewno doczytam serię niedługo do końca. Chcę wiedzieć jak skończy mój ulubieniec, pan Kadam, a także ciekawi mnie, jak rozwiąże się sprawa między Kels a Renem (no dobra, jestem na 99% pewna, że wiem jak się skończy, ale i tak chcę przeczytać).

W skład serii wchodzą:
Klątwa Tygrysa || Wyzwanie || Wyprawa || Przeznaczenie

środa, 10 lipca 2013

Błękit Szafiru - Kerstin Gier

Tytuł: Błękit Szafiru
Tytuł oryginału: Saphirblau
Tom: #2
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 19 październik 2011
Liczba stron: 364
Ocena: 8/10





W drugiej części trylogii o podróżnikach czasu ponownie spotykamy się z Gwendolyn. Tym razem nasza bohaterka nadal nie wie za dużo na temat misji, jaką musi wykonać. Pozostali Strażnicy nie dopuszczają jej do ważnych informacji, traktują ją jak szpiega i zasłaniają oczy, by nie poznała struktury budynku. 

Gwen na własną rękę zaczyna kombinować, szukać, zbierać informacje. Wszystko zaczyna się, gdy podczas jednej z codziennej podróży w czasie w piwnicy spotyka swojego... dziadka! To dzięki niemu dziewczyna powoli, krok po kroku zaczyna poznawać historię Strażników. Nadal jednak nie do końca rozumie, co się wydarzy, gdy krew wszystkich dwunastu podróżników zostanie połączona. Nie do końca też zgadza się z twierdzeniem, że Paul i Lucy, dwójka byłych Strażników, którzy uciekli kradnąc jeden z chronografów są zdrajcami, którzy działają na niekorzyść całej organizacji. 

Po raz ponowny musi stanąć oko w oko z hrabią de Saint Germain, który już od pierwszego spotkania nie przypadł jej do gustu. Towarzyszyć jej w tym ma Gideon, który jest dla niej jedną wielką zagadką. Nie pomaga jej fakt, że zaczyna rozumieć uczucie, jakim zaczęła go darzyć. Sam chłopak także niczego jej nie ułatwia, ponieważ jego zmienne w stosunku do niej zachowanie może być odbierane w różny sposób. 

Z całą pewnością, ten tom podobał mi się znacznie bardziej, niż pierwszy. Zdecydowanie jednym z największych plusów tej części jest towarzyszący Gwendolyn demon, Xemerius. Pokochałam go odkąd tylko się pojawił. Mam nadzieję, że w ostatnim tomie też się pojawi, bo bez niego to już na pewno nie będzie to samo. Wprowadza mnóstwo humoru, a do tego bardzo pomaga naszej bohaterce - nie tylko w rozwiązaniu zagadki związanej ze Strażnikami. Dzięki niemu Gwen jest w stanie po części lepiej poznać Gideona (który tutaj się nie popisał -,-) Ten chłopak był strasznie rozmemłany i momentami totalnie nijaki. Wszystkiego się czepiał i ciągle wszystko komplikował. Oczywiście domyślił się, że Gwen coś ukrywa, ale to nie usprawiedliwia jego denerwującego zachowania. Kolejną nową postacią, pełną sprzeczności i niedopowiedzeń jest brat Gideona, którego zapewne lepiej poznamy dopiero w trzecim tomie. Myślę, że sporo jeszcze może namieszać. 

Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam wreszcie ostatnią część. Szczerze, nie sądziłam, że tego typu literatura mnie aż tak zainteresuje aż tak. Przed czytaniem obawiałam się, że po przeczytaniu pierwszej części  porzucę serię, więc spotkała mnie nie lada niespodzianka. A już zaczynałam wątpić w literaturę młodzieżową, jak widać na szczęście niepotrzebnie :)

W skład serii wchodzą:
Czerwień Rubinu || Błękit Szafiru || Zieleń Szmaragdu

czwartek, 4 lipca 2013

Stosik #1

Ponieważ właśnie zaczął się lipiec, postanowiłam, że dodam na bloga swój stosik z książkami, które zaplanowałam przeczytać w tym miesiącu. Co prawda nie będzie to taki typowy stosik jak zazwyczaj można spotkać na blogach książkowych, bo w znacznej większości czytam na czytniku. 

Najpierw książki w wersji papierowej:

(Od góry)
1. Kazuo Ishiguro - Nokturny
Książka leży na półce już ze trzy lata i czeka na dogodny moment, w którym w końcu się za nią wezmę. - zakup własny

2. John Marsden - Jutro
Dużo się nasłuchałam, więc wysłałam po nią siostrę do biblioteki publicznej. Oczywiście to był błąd - sama powinnam po nią pójść, bo teraz siostra mi ją zabrała i powiedziała, że dopóki ona jej nie przeczyta, do mnie nie trafi. Więc chyba dobrze się zapowiada. Musiało ją nieźle wciągnąć, bo ona z zasady nie czyta książek. - wypożyczone z biblioteki

3. Stephen King - Czarna Bezgwiezdna Noc
Ta książka też leży już u mnie jakiś czas. Jest to zbiór opowiadań. Przyznaję, przed sesją przeczytałam jedno z nich, ale ja do Kinga muszę mieć natchnienie, a że trzeba było skupić się na nauce, to zbiorek poszedł w odstawkę. - zakup własny

4. Stieg Larsson - Dziewczyna, która igrała z ogniem
Druga część kultowej sagi Millenium. Pierwszy pochłonęłam w dwa dni, a za ten nie mogę się zabrać. Niby zaczęłam czytać, ale ciągle coś mnie rozprasza i nie mogę się dobrze wciągnąć w fabułę. Ale mam nadzieję, że w końcu ją skończę, bo zapowiada się naprawdę ciekawie - według przeczytanych przeze mnie recenzji nawet ciekawiej niż wcześniejszy tom! - zakup własny

Książki na czytniku:



1. Michael Grant - Gone: Faza druga. Głód.
Pierwsza część mnie niesamowicie wciągnęła, mam nadzieję, że dalsze też utrzymają wysoki poziom. 

2. Colleen Houck - Klątwa Tygrysa (->recenzja)
Ile ja się o tej serii nasłuchałam... Musiałam ją w końcu zdobyć! Póki co jestem w połowie i naprawdę jestem pod wrażenie.

3. Jodi Picoult - Krucha jak lód
Jodi Picoult poznałam stosunkowo niedawno. Przeczytałam wcześniej dwie czy trzy jej książki i wszystkie wywołują u mnie silne uczucia. Autorka porusza trudne tematy i robi to fantastycznie.

4. Graham Masterton - Geniusz (->recenzja)
Do książek tego pana zabierałam się od baaardzo dawna. W końcu się przemogłam i za pomocą wyliczanki(xD) mój wybór padł na tę konkretną pozycję. Mam nadzieję, że nie będę żałować akurat tego wyboru. 


Póki co zaplanowanych na lipiec mam 8 książek, ale znając życie w międzyczasie dojdą jeszcze jakieś dodatkowe. Chciałabym przeczytać wszystkie te wymienione wyżej, ale zobaczymy jak to się ułoży. Póki co mam niezłe tempo, bo w tym miesiącu przeczytałam już dwie książki, trzecią kończę.
Życzcie powodzenia i dajcie znać, czy stosik się podoba :) To mój pierwszy raz, kiedy wstawiam coś takiego. Następny stosik planuję wstawić w przyszłym miesiącu.  

środa, 3 lipca 2013

Igrzyska Śmierci - Suzanne Collins

Tytuł: Igrzyska Śmierci
Tom: #1
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 21.03.2012
Liczba stron: 352
Ocena: 9/10





O Igrzyskach Śmierci słyszał chyba każdy. W większości zapewne za sprawą filmu, który w kinach cieszył się bardzo dużą popularnością. Ja - jak to ja - uniknęłam tego całego "bumu" i oczywiście filmu nie widziałam, a do zapoznania się z książkową wersją też mi się jakoś niespecjalnie spieszyło. W końcu jednak zdecydowałam, że przyszła pora na zapoznanie się z tym hitem. I co? Żałuję, że tak późno się wzięłam za czytanie tej serii.

Świat składający się z dwunastu dystryktów, którymi rządzi Kapitol. Im dalszy numer dystryktu, tym biedniejsza i słabiej zaopatrzona ludność. Katniss, główna bohaterka książki pochodzi z Dwunastego Dystryktu, a więc wychowała się w skrajnej biedzie. Można powiedzieć, że jest głową rodziny, ponieważ odkąd jej ojciec-górnik zginął, to ona zajmuje się zapewnianiem matce i młodszej siostrze pożywienia. Katniss to niewątpliwie silna dziewczyna. Umie polować, nie daje sobie w kaszę dmuchać, zdaje sobie sprawę ze zła, za które odpowiada Kapitol. Ma dobre serce - aby uchronić młodszą, zaledwie dwunastoletnią siostrę przed wzięciem udziału w krwawych, Głodowych Igrzyskach, sama zgłasza się jako ochotniczka, by wziąć w nich udział.

Mimo mojej początkowej sympatii do niej, im dalej czytałam, tym bardziej zaczynała mnie irytować. Strasznie działało mi na nerwy jej feministyczne podejście do życia, przedmiotowe traktowanie Peety i ogólne samouwielbienie. Zawsze denerwowały mnie takie bohaterki, które uważają, że same sobie ze wszystkim najlepiej poradzą, same wszystko zrobią, same wszystko potrafią, a wszyscy inni nic nie wiedzą i do niczego się nie nadają. Takim Zosiom Samosiom mówię stanowcze nie. Oczywiście rozumiem, znalazła się w ciężkiej sytuacji - zamknięta na arenie razem z dwudziestoma trzema innymi osobami, których zadaniem jest powybijanie się nawzajem w pień.

Najbardziej podobały mi się postacie Rue i Liszki. Jakoś tak ze wszystkich trybutów, to one dwie przypadły mi najbardziej do gustu. Peety było mi szkoda, chociaż jakoś pod koniec zrobił się trochę ciapowaty. Cato, na początku wielki, silny mięśniak, a potem nieporadny chłopiec. Katniss - od początku do końca wielka wojowniczka.

Sam pomysł autorki na zorganizowanie takich Głodowych Igrzysk strasznie przypomina mi "Wielki Marsz" Stephena Kinga. Już po przeczytaniu kilku recenzji nasunęła mi się taka myśl, a im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej wydawało mi się, że King był w jakimś stopniu inspiracją dla pani Collins. Co prawda tam nie walczyli ze sobą w pełnym tego słowa znaczeniu, jednak obie sytuacje powodowały, że uczestnicy wariowali, tracili zmysły i byli wycieńczeni zarówno psychicznie jak i fizycznie.

Igrzyska Śmierci, mimo swoich minusów bardzo mi się podobały. Czyta się je strasznie szybko i łatwo, gdyż język jest przystępny i typowo młodzieżowy. Zachęcam do przeczytania zarówno tych, którzy ekranizację już widzieli, jak i tych, którzy jeszcze nie mieli okazji się z nią zapoznać. Ze swojej strony powiem jeszcze, że książka zdecydowanie lepsza. W filmie dużo rzeczy pominęli, a także sporo poprzeinaczali.

W skład serii wchodzą:
Igrzyska śmierci || Pierścień w Ogniu || Kosogłos

piątek, 28 czerwca 2013

High Five! - Plany czytelnicze na wakacje


HIGH FIVE! to nowa akcja, w związku z którą na blogu pojawiać się będą rankingi ulubionych, najlepszych, najbardziej interesujących, bądź najgorszych książek, filmów, gier, postaci, itp...
Dzięki temu zarówno czytelnicy mogą poznać bliżej blogerów, jak i blogerzy czytelników, jeśli ci będą chętni na podzielenie się swoimi przemyśleniami i opiniami.
KLIK < Link dla zainteresowanych :)


Co prawda mam w planach na te wakacje całe mnóstwo książek (na czytniku póki co czeka już blisko 80 książek) i w związku z tym strasznie ciężko zdecydować się na jakieś pięć konkretnych (tym bardziej, że niektóre to całe serie, a nie tylko pojedyncze książki). Ale przejdźmy do rzeczy...

1. Trylogia Czasu (Czerwień Rubinu, Błękit Szafiru, Zieleń Szmaragdu) - Kerstin Gier
Przeczytałam już pierwszą część trylogii i naprawdę w najbliższych dniach chcę poznać resztę przygód Gwendolyn i Gideona. Zdecydowanie czegoś tak lekkiego i przyjemnego do czytania potrzebowałam. Ot, lekka i sypatyczna seria dla młodzieży (zaliczam się jeszcze do niej? xD)

2. Klątwa Tygrysa (Klątwa Tygrysa, Wyzwanie, Wyprawa, Przeznaczenie) - Collen Houck
Wiele słyszałam o tej serii i już od dawna mam wielką ochotę na jej przeczytanie. Poza tym totalnie oczarowała mnie piękna okładka z tygrysem. 

3. Dziewiętnaście Minut - Jodi Picoult
Po przeczytaniu kilku książek tej pani jestem pod jej ogromnym urokiem. O tej konkretnej nasłuchałam się całe mnóstwo pozytywnych opinii i już dawno miałam się za nią wziąć, a teraz, mam nadzieję, w końcu będę miała na to czas.

4. Księżniczka z lodu - Camilla Lackberg
Niedawno dostałam całą serię książek pani Lackberg i dobrze byłoby się za to wziąć, żeby się tak nie kurzyły na półce. 

5. Gone. Głód. Faza druga - Michael Grant
Przeczytałam pierwszy tom i bardzo mi się podobały przygody zdanych na siebie dzieciaków. Może to ze względu na to, że kiedyś czasem się zastanawiałam, co by było, gdyby wszyscy dorośli nagle zniknęli. Przykład takiego "co by było, gdyby" mamy właśnie w tej serii. Po mocnym wstępie jaki zaserwował nam autor w pierwszej części jestem bardzo ciekawa, co takiego wydarzy się dalej. Wnioskując po tym, że tych części jest jeszcze kilka, domyślam się, że dorośli raczej nieprędko się pojawią. Brak dorosłych = Brak kontroli, a to oznacza kłopoty.

W najbliższym czasie zobaczymy co z tego wyjdzie... ^^

czwartek, 27 czerwca 2013

Jestem kotem - Natsume Soseki




Tytuł: Jestem kotem
Autor: Natsume Soseki
Wydawnictwo: Książka i wiedza
Data wydania: 1977
Liczba stron: 500
Ocena: 4/10







Musiałam przeczytać tę książkę na zajęcia z literatury japońskiej. Zachęcił mnie tytuł i dość osobliwy pomysł. Rzecz w tym, że narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, a całą historię opowiada nam... kot!
Pewnego dnia do gospodarza przyplątał się kot. Za nic w świecie nie mógł się go pozbyć, więc ostatecznie pozwolił mu zostać. Kot nie ma imienia, po prostu sobie jest. 

Poznajemy jego kolegę, Kuro od riksiarza, przyjaciół gospodarza, jego dzieci. Przez te pięćset stron przewija się całe mnóstwo bohaterów. Aż momentami miałam problem z zapamiętaniem, kto kim jest, bo strasznie mi się mieszały imiona. Tytułowy kot opowiada nam jak wygląda jego życie wśród ludzi, jak ich odbiera, co o nich myśli. Zadziwia czytelnika swoją inteligencją i obraża zachowanie ludzi, którzy są zapatrzeni na Zachód. Kot ten ma większe poczucie patriotyzmu od człowieka. 

Jest to opowieść satyryczna. Wiele razy zdarzyło mi się zaśmiać pod nosem przy jakiejś zabawnej scence. Jednakowoż było mnóstwo momentów, kiedy chciałam odłożyć książkę i już więcej do niej nie wrócić. Bardzo długie zdania i na potęgę dodawane wtrącenia uniemożliwiały skupienie się na tym, co czytałam i działały na nie odpychająco. Zapewne gdyby nie to, moja ocena byłaby znacznie wyższa. Nie licząc tych wtrąceń i zbytecznego (według mnie) przeciągania, książkę naprawdę dobrze się czytało.
Natsume Soseki to jeden z najpopularniejszych pisarzy japońskich z początków XX w. Poza "Jestem kotem" jednym z jego najbardziej znanych utworów jest "Sedno rzeczy", które też niebawem planuję przeczytać.

Wypalone cienie - Kamila Shamsie




Tytuł: Wypalone cienie
Autor: Kamila Shamsie
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2011
Liczba stron: 431
Ocena: 9/10




Akcja książki młodej, pakistańskiej pisarki, Kamili Shamsie pod tytułem „Wypalone cienie” rozpoczyna się w Nagasaki, na kilka dni przed zrzuceniem bomby atomowej. Wydarzenie to jest punktem zwrotnym w całym życiu pewnej Japonki, Hiroto, której wali się wówczas cały świat. W wybuchu ginie jej narzeczony, niemiecki emigrant, Konrad, a jej plecy zostają do końca życia naznaczone poparzeniami w kształcie ptaków.

Nie mogąc znieść dalszego życia w Japonii, Hiroto wyjeżdża do siostry zmarłego narzeczonego, do New Delhi, z którą bardzo szybko się zaprzyjaźnia. Z biegiem czasu w jej życiu pojawiają się coraz to nowe osoby, wśród których jest Pakistańczyk Sajjad, który na nowo wprowadzi kolory do czarno-białego życia Hiroto.

Książka ta opowiada dzieje dwóch rodzin, które wskutek jednego bolesnego wydarzenia zostają ze sobą związane na całe lata. Fabuła opowiada historię na przestrzeni prawie sześćdziesięciu lat (od zrzucenia bomby atomowej na Nagasaki do ataku na World Trade Center). Poznajemy życie nie tylko Hiroto i Sajjada, ich syna Raży, a także Niemki Elizabeth, jej syna Henry’ego i wnuczki Kim. Sposób, w jaki ich losy się łączą i jak niesamowicie są ze sobą powiązani jest cudowny. Wszystko jest spójne, poukładane. Niekiedy czytelnik ma mętlik w głowie, ponieważ w fabule dzieje się coś takiego, na co sam w życiu by nie wpadł.

„Wypalone cienie” to niesamowita historia, w której przeplata się mnóstwo różnych kultur. Poznajemy Pakistan, Japonię, Iran, Indie, Amerykę, Afganistan. Bohaterowie podróżują, akcja toczy się w różnych częściach świata. Autorka fantastycznie opisała przyrodę, a także dużo uwagi poświęciła sytuacji politycznej w Indiach i Pakistanie. Czytelnik dowiaduje się, jak wyglądało życie nowo powstałym kraju, Pakistanie. Autorka porusza ważne problemy, jak chociażby różnice kulturowe, polityka międzynarodowa oraz jej następstwa, konflikty na Bliskim Wschodzie. W tym wszystkim stłoczeni są ludzie z krwi i kości, którzy próbują odnaleźć się w nieprzychylnej rzeczywistości. Bohaterowie wystawiani są na próby, podejmują się heroicznych czynów, kochają i nienawidzą, a przede wszystkim starają się zrozumieć, dlaczego ten świat w którym przyszło im żyć, jest tak okrutny.Dodatkowym plusem powieści niewątpliwie jest łatwość z jaką czytelnik zżywa się z główną bohaterką, Hiroto.

„Wypalone cienie” to niewątpliwie trudna książka. Podejmuje poważne tematy, która ciężko jednoznacznie ocenić jako dobre lub złe. Poznajemy osoby, które nie mogą odnaleźć się we własnym kraju, bądź które swój kraj w jakiś sposób utraciły. Jest to jedna z najciekawszych historii, jakie przeczytałam w ostatnim czasie.

Blondynka Tao. Rajd samochodami przez dżunglę w Malezji - Beata Pawlikowska

Tytuł: Blondynka Tao. Rajd samochodami przez dżunglę w Malezji
Autor: Beata Pawlikowska
Wydawnictwo: Wydawnictwo G+J
Data wydania: 2006
Liczba stron: 238
Ocena: 4/10



„Blondynka Tao” to moje pierwsze spotkanie z twórczością znanej polskiej podróżniczki, Beaty Pawlikowskiej. Przed przeczytaniem tej książki spotkałam się ze skrajnie różnymi opiniami na temat tej pani. Podobnie do innych podróżników, takich jak chociażby Wojciech Cejrowski, Pawlikowska ma zarówno zwolenników jak i przeciwników. Byłam dość sceptycznie nastawiona do tej książki, ale postanowiłam nie bazować na opiniach innych i chciałam sama przekonać się czy pani Beata przekona mnie do siebie, czy wręcz przeciwnie.

W tej konkretnej książce towarzyszymy pani Beacie Pawlikowskiej w niezwykle trudnym rajdzie po malezyjskiej dżungli. Dzięki plastycznemu językowi, jakim posługuje się autorka, jesteśmy w stanie momentami prawie poczuć błoto, którym przez ciągle padający deszcz pokryci są bohaterowie książki. Dość szczegółowo zostaje przedstawiona nam fauna i flora malezyjskiej Dżungli Dinozaurów. Wiemy, z czym możemy się spotkać zapuszczając się w dzikie rejony dżungli. Wiemy, że gdy nie będziemy ostrożni, możemy natknąć się na krwiożercze stada pijawek, tylko czekające na to, by opić się naszej krwi.

Autorka nie pominęła też swoich współtowarzyszy podróży, z którymi przyszło spędzić jej malezyjską wyprawę. W ten sposób poznajemy polską ekipę podróżniczą: wiecznie narzekającego na wszystko fotografa Balkona, mechanika samochodowego Romka, Konika, który miał być odpowiedzialny za obserwacje, a także Agnieszkę i Marka Janaszkiewiczów, polskich rajdowców. Prócz przewijających się przez całą książkę Polaków, poznajemy też wielu obcokrajowców – całą masę podejrzanie zachowujących się Chińczyków z kierowcą-Chrisem na czele, rudowłosą Urugwajkę Patricię, która swoją urodą oczarowała jednego z Chińczyków, Węgra Laszla i całą masę innych, mniej bądź bardziej ważnych postaci.

Tym, co momentami strasznie mnie irytowało podczas czytania, było ciągłe narzekanie polskich kolegów Pawlikowskiej. Balkon, Romek i Konik zostali przedstawieni jako wiecznie niezadowoleni, zaciągnięci do Malezji praktycznie siłą, pokrzywdzeni przez los i zdani na łaskę pogody i czyhających w głębi dżungli zwierząt, gotowych w każdej chwili ich zaatakować. Denerwowało mnie to, że ci trzej wielcy mężczyźni ukazani są jako biedni, rozhisteryzowani i nieporadni chłopcy, podczas gdy Pawlikowska, niczym Rambo potrafiła poradzić sobie w każdej sytuacji, znała odpowiedź na każde pytanie i doskonale radziła sobie w dzikim świecie z jakim przyszło jej się zmierzyć. Podejście głównej bohaterki działało mi na nerwy, ponieważ miałam wrażenie, że traktuje swoich towarzyszy z góry przez to, że zwiedziła duży kawałek świata i widziała znacznie więcej od nich. Poza tym dodatkowo na minus uznałam fakt, że tak ich upotoczniła i przedstawiła w niezbyt korzystnym świetle przez to, jakiego języka używają. Ogólnie miałam wrażenie, że Pawlikowska jest pępkiem całej wyprawy, że musi być w centrum wydarzeń i, że bez niej pozostali nie dotrą do celu wyprawy, bo to ona jest najważniejsza i tylko ona wie, jak sobie poradzić w Dżungli Dinozaurów.

Jako plus potraktowałam wtrącenia dotyczące różnych historycznych, religijnych czy geograficznych odniesień. Chociaż nie było ich zbyt wiele, dzięki nim książka zyskała w moich oczach, ponieważ nie była już jedynie czymś na wzór pamiętnika z podróży.  Czytając o Buddzie czy o taoizmie mogłam bardziej wczuć się w sytuację, w miejsce wydarzeń. Nie czułam się tak, że czytam jedynie suche fakty z podróży, ale wydawało mi się, że choć trochę lepiej poznaję towarzyszący wyprawie rajdowej świat.

Zdecydowanie autorka ma swój własny styl, który bardzo rzuca się w oczy. Niestety, nie przypadł mi on szczególnie do gustu. Jak na książkę podróżniczą, zdecydowanie za mało było w niej szczegółów z życia w Malezji. Wszystko było uogólnione i przez większą część czytania miałam wrażenie, że Beata Pawlikowska skupia się na towarzyszącym jej i jej kolegom bólu i cierpieniu związanemu z brakiem jedzenia, brakiem czystej wody czy też ciągłym lęku przed czyhającymi na nich krwiożerczymi pijawkami, tygrysami i innymi dzikimi zwierzętami.

Książka, moim zdaniem, nie jest zbyt dobra i na pewno nie powinni opierać się na niej ludzie, którzy planują podróż do malezyjskiej dżungli. Napisana lekkim językiem, czyta się ją w mig, ale niestety, nie jest to książka, która pozostaje długo w pamięci.

środa, 26 czerwca 2013

Czerwień rubinu - Kerstin Gier

Tytuł: Czerwień Rubinu
Tytuł oryginału: Rubinrot
Tom: #1
Autor: Kerstin Gier
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2011
Liczba stron: 344
Ocena: 8/10




Gwendolyn płata figla całej rodzinie i niespodziewanie to ona, a nie jej kuzynka Charlotte cofa się do przeszłości. Należy do rodziny, w której jest tajemniczy "gen", z pomocą którego można przenosić się w czasie. Według skomplikowanych wyliczeń, w jego posiadaniu miała być właśnie Charlotte - dlatego od zawsze dziewczyna szkolona była w różnych sztukach - od jazdy konnej, przez fechtunek i na różnych językach obcych skończywszy. Gwendolyn, która przez całą rodzinę, poza matką i swoim rodzeństwem jest traktowana jak pomiotło i piąte koło u wozu, początkowo nie wie jak ma powiedzieć najbliższym o swojej nowo odkrytej umiejętności. Gdy już do tego dochodzi, ci podejrzewają spisek i doszukują się oszustwa.

Pominąwszy możliwość cofania się w czasie Gwen posiada jeszcze jeden dar. Widzi i słyszy duchy, co nie zawsze ją cieszy, gdyż stworzenia te bywają niezwykle natarczywe i uparte. W to także nikt nie chce wierzyć i powierniczką jej sekretów jest jedynie matka, która jak się okazuje także skrywa przed nią sekrety.

Gwendolyn jest rubinem. Jedną z dwunastu podróżniczek w czasie, którzy należą do Strażników. Należy do nich między innymi Gideon, który mimo początkowej niechęci budzi sympatię (i nie tylko!) naszej bohaterki. Wspólnie z nim wybiera się w pierwsze poważne podróże do przeszłości, gdzie spotyka między innymi nieżyjących już członków swojej rodziny.

Na własny akapit zasługuje także Leslie, najlepsza przyjaciółka Gwendolyn. Jest niesamowicie barwną postacią, która od samego początku bardzo u mnie zaplusowała. To taka dobra duszyczka w książce. Zawsze jej pomagała, doradzała, zbierała dla niej potrzebne informacje. Chciałabym, żebym na mojej przyjaciółce mogła polegać tak, jak Gwen mogła na Leslie.

"Czerwień rubinu" to pierwszy tom "Trylogii czasu". Pochłonęłam całą książkę w zaledwie jeden dzień - co ostatnimi czasy praktycznie mi się nie zdarzało. Wciągająca, od pierwszej strony aż do ostatniego zdania. Akcja toczy się niesamowicie szybko, ciągle coś się dzieje i dzięki temu nie ma nawet chwili nudy! Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek wcześniej czytała jakąś historię o podróżach w czasie, więc zdecydowanie na plus - wreszcie coś innego niż wszechobecne wampiry i wilkołaki.




W skład serii wchodzą:
Czerwień Rubinu || Błękit Szafiru || Zieleń Szmaragdu

********************
Ha! Udało mi się jeszcze dzisiaj coś naskrobać :)

Mam nadzieję, że ta moja pierwsza i jeszcze niedopracowana recenzja nie jest aż taka zła. Jestem więcej niż pewna, że z biegiem czasu będzie już tylko coraz lepiej, obiecuję! ^^

Drugi początek

Założyłam bloga i co? I go olałam. Ale teraz już wracam na dobre, mam nadzieję.

Otóż skończyła mi się sesja i mam teraz sporo wolnego czasu, więc mogę bez skrępowania odkrywać tajniki blogspota (póki co ciągle jest to dla mnie czarna magia - dlatego blog wygląda na razie jak wygląda >.<).

Dodatkowej motywacji do pisania dostarcza mi mój nowy nabytek - czytnik Kindle Paperwhite, którego pokochałam od pierwszego wejrzenia. Czyta się fantastycznie, w każdych warunkach.

Jutro pojawią się pierwsze dwie recenzje. Książek o tematyce azjatyckiej - na pierwszy rzut pójdzie Beata Pawlikowska i jej rajd po Malezji, a także "Wypalone cienie" Kamili Shamsie. Jedna lepsza, jedna gorsza, tak dla zróżnicowania.

Życzcie mi powodzenia i wytrzymałości (bo ze mnie mały nerwus jest, a tutaj dużo do ogarnięcia mam).

środa, 27 marca 2013

Lista 100 książek, które każdy powinien przeczytać


Lista stworzona przez BBC. Dość ciekawe, spróbuję kiedyś je wszystkie przeczytać. Na chwilę obecną znam 16 z nich wszystkich (zaznaczone na fioletowo).
 
1. Duma i uprzedzenie – Jane Austen
2. Władca Pierścieni – JRR Tolkien 
3. Jane Eyre – Charlotte Bronte  
4. Seria o Harrym Potterze – JK Rowling 
5. Zabić drozda – Harper Lee
6. Biblia  
7. Wichrowe Wzgórza – Emily Bronte
8. Rok 1984 – George Orwell  
9. Mroczne materie (seria) – Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje – Charles Dickens
11. Małe kobietki – Louisa M Alcott
12. Tessa D’Urberville – Thomas Hardy
13. Paragraf 22 – Joseph Heller 
14. Dzieła zebrane Szekspira
15. Rebeka – Daphne Du Maurier
16. Hobbit – JRR Tolkien 
17. Birdsong – Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu – JD Salinger
19. Żona podróżnika w czasie – Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch – George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem – Margaret Mitchell
22. Wielki Gatsby – Scott Fitzgerald
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie) – Charles Dickens
24. Wojna i pokój – Lew Tołstoj
25. Autostopem przez Galaktykę – Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead – Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara – Fiodor Dostojewski
28. Grona gniewu – John Steinbeck 
29. Alicja w Krainie Czarów – Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby – Kenneth Grahame
31. Anna Karenina – Lew Tołstoj
32. David Copperfield – Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii (cały cykl) – CS Lewis 
34. Emma - Jane Austen 
35. Perswazje – Jane Austen
36. Lew, Czarwnica i Stara Szafa – CS Lewis 
37. Chłopiec z latawcem – Khaled Hosseini 
38. Kapitan Corelli (w innym tłumaczeniu: Mandolina kapitana Corellego) – Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy – Arthur Golden
40. Kubuś Puchatek – AA Milne
41. Folwark zwierzęcy – George Orwell
42. Kod Da Vinci – Dan Brown
43. Sto lat samotności – Gabriel Garcia Marquez
44. Modlitwa za Owena – John Irving
45. Kobieta w bieli – Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza – LM Montgomery
47. Z dala od zgiełku – Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej – Margaret Atwood
49. Władca much – William Golding
50. Pokuta – Ian McEwan 
51. Życie Pi – Yann Martel
52. Diuna – Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm – Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna – Jane Austen
55. Pretendent do ręki – Vikram Seth
56. Cień wiatru – Carlos Ruiz Zafon 
57. Opowieść o dwóch miastach – Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat – Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą (również: Dziwny przypadek z psem nocną porą) – Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy – Gabriel Garcia Marquez
61. Myszy i ludzie (również: O myszach i ludziach) – John Steinbeck
62. Lolita – Vladimir Nabokov 
63. Tajemna historia – Donna Tartt
64. Nostalgia anioła – Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo – Alexandre Dumas
66. W drodze – Jack Kerouac
67. Juda nieznany – Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones – Helen Fielding
69. Dzieci północy – Salman Rushdie
70. Moby Dick – Herman Melville
71. Oliver Twist – Charles Dickens
72. Dracula – Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród – Frances Hodgson Burnett
74. Zapiski z małej wyspy – Bill Bryson 
75. Ulisses – James Joyce
76. Szklany klosz – Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki – Arthur Ransome
78. Germinal – Emile Zola
79. Targowisko próżności – William Makepeace Thackeray
80. Opętanie – AS Byatt
81. Opowieść wigilijna – Charles Dickens
82. Atlas chmur – David Mitchell
83. Kolor purpury – Alice Walker
84. Okruchy dnia – Kazuo Ishiguro 
85. Pani Bovary – Gustave Flaubert
86. A Fine Balance – Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty – EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie – Mitch Albom
89. Przygody Sherlocka Holmesa – Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection – Enid Blyton
91. Jądro ciemności – Joseph Conrad
92. Mały Książę – Antoine De Saint-Exupery
93. Fabryka os – Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze – Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców (również: Sprzysiężenie osłów) – John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alece Springs – Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie – Alexandre Dumas
98. Hamlet – William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady – Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo